Ciasta drożdżowe to jedna z tradycji mojego regionu, a ja mogę
je piec bez końca :) Uwielbiam świeżutkie ciasto drożdżowe, dlatego po
upieczeniu pierwszego dnia, konsumuje ze smakiem, ile zdołam pochłonąć :) Następnego
dnia jest również pyszne, ale jak dla mnie już mniej, chociaż wtedy zdrowsze :)
Składniki:
5 dag drożdży
1 łyżeczka cukru
100ml mleka (letniego)
5 szklanek mąki
½ szklanki cukru
1 duży cukier waniliowy
1 łyżeczka soli
½ olejku waniliowego
4 żółtka
200g serka homo waniliowego
100g masła lub margaryny
*1 szklanka rodzynek
Lukier:
ok.½ szklanki cukru
pudru
Ok.2 łyżki mleka lub
przegotowanej wody
Drożdże mieszamy z łyżeczką cukru i letnim mlekiem.
Pozostawiamy do wyrośnięcia.
Do dużego naczynia wsypujemy 4 ½ szklanki mąki, robimy dołek,
do którego dodajemy cukier, cukier waniliowy, sól, rozpuszczony (letni) tłuszcz,
serek, olejek waniliowy, żółtka i wyrośnięte drożdże. Całość dobrze wyrabiamy
widelcem lub szpatułką i pozostawiamy do wyrośnięcia.
Wyrośnięte ciasto posypujemy mąką i jeszcze raz wyrabiamy
ręcznie. Rodzynki płuczemy we wrzątku,
lekko osuszamy na sicie, a następnie dodajemy do ciasta, które jeszcze raz
wyrabiamy i przekładamy do wysmarowanej tłuszczem formy na babkę (dużej).
*Ja moją babkę splotłam w warkocz, ale poza zabawą nie
zmieniło to wiele wyglądu babki. Jeśli chcecie możecie podzielić ciasto na 3
lub 4 części i zapleść, lub po prostu uformować z ciasta wałek i przełożyć do formy.
Po włożeniu babki drożdżowej do formy, pozostawiamy ją na
około pół godziny, by wyrosła. Następnie wkładamy ciasto do nagrzanego do 200°C piekarnika, po 5
minutach zmniejszamy temperaturę do 180°C i pieczemy jeszcze przez około 35 minut.
Po upieczeniu babkę wyjmujemy z formy i pozostawiamy do
wystygnięcia.
Zimną babkę można pokryć lukrem, który zwykle robię na oko,
ważne jest tylko to, by nie był ani zbyt płynny, ani zbyt twardy, bo wówczas
nie da się go rozprowadzić po babce. Do niewielkiej miseczki wsypujemy cukier
puder, do niego dolewamy mleko lub wodę i mieszamy łyżeczką, do chwili gdy
pozbędziemy się wszystkich grudek. Gotowym lukrem pokrywamy babkę i
pozostawiamy, by stwardniał.
R E K L A M A | ||
kiedyś bałam się drożdżowego, bo się nasłuchałam, że nie takie łatwe, że to, że tamto...i nie robiłam...ale jak zrobiłam, pokochałam;)
OdpowiedzUsuńOlcia, ja miałam podobnie :) moja mama zwolenniczka biszkoptów, nigdy nie piekła i mówiła, że to trudne. Moja babcia piekła drożdżowe, ale niestety to było dużo wcześniej nim się urodziłam. Zawsze mnie ciągło by upiec. No i po upieczeniu pierwszego, jeszcze gdzieś w podstawówce, jak się rozkręciłam, to skończyć nie umie :) Na szczęście uwielbiam piec wszystkie ciasta, wiec nie ma co drugi dzień tego samego :)))
Usuńjaki miałaś w domu zapach jak piekłaś to sobie wyobrażam, lubię z kakao takie smakołyki
OdpowiedzUsuńAlu ja również uwielbiam takie zapachy :) mam nadzieje, że mój dom będzie zawsze pachniał, czymś dobrym do jedzenia :) Jak mieszkałam u rodziców, to wszystkie zapachy z kuchni jakoś niosły się do drzwi wejściowych, więc goście zawsze wiedzieli coś się w kuchni tworzy :)
UsuńNajlepsze drożdżowe jest jeszcze cieplutkie... Mniam :)
OdpowiedzUsuńo tak, zgadzam się w stu procentach i potwierdzam całą sobą :))
OdpowiedzUsuńŚlinka cieknie;)
OdpowiedzUsuń