Frykadelki, klopsiki, czy też kotleciki… każdy nazywa jak chce :) W każdym razie są fajnym pomysłem na bezmięsny obiad, zwłaszcza dla osób mających awersję do mięsa. Ja wegetarianką nie jestem, ale lubię obiady bezmięsne i uwielbiam pieczarki :) Najśmieszniejsze jest to, że mieszkam teraz w takim jakby pieczarkowym zagłębiu, tzn. miejscowość słynie z pieczarkarni, a najlepsze we wszystkim jest to, że gdy masz ochotę coś zrobić z pieczarkami, to musisz mieć wielkie szczęście, by je tutaj kupić. Czemu tak jest? Sklepikarze raczej nie sprzedają pieczarek, bo chyba uważają je za ogólnie dostępne. A z pieczarkarzami jest tak, że wolą sprzedawać w hurcie. No, więc trzeba po pieczarki jeździć kilka kilometrów dalej, do następnej miejscowości. Ogólnie wszystkie dania, ciasta i inne rzeczy trzeba planować w wyprzedzeniem, bo nie wszystkie składniki można tutaj kupić.
A jeśli chodzi o klopsiki pieczarkowo – jajeczne, to przepis na nie mam od Teściowej :)
Ta ilość w zupełności wystarcza dla 4 dorosłych osób.
Składniki:
300g pieczarek
30g margaryny
7 jajek (ugotowanych na twardo)
1 średni ziemniak (ugotowany)
1 duża cebula
1 średnia czerstwa bułeczka
1 surowe jajko
6 - 8 łyżek bułki tartej
2 płaskie łyżeczki soli (lub 1 łyżeczka soli i 1 łyczka vegety)
Pieprz
Dodatkowo:
Bułka tarta do panierowania klopsików
Olej do smażenia
Obrane pieczarki kroimy drobno i smażymy na margarynie, po czym pozostawiamy na chwilę, by leciutko przestygły. Ugotowane i obrane jajka, ziemniaka i cebulę przeciskamy przez maszynkę do mięsa.
Bułkę moczymy w zimnej wodzie, a gdy dobrze nasiąknie wyciskamy z niej wodę i rozdrabniamy ją palcami do reszty mielonki lub mielimy maszynką.
Przyprawiamy solą, vegetą i pieprzem, wbijamy surowe jajko i dodajemy bułkę tartą, po czym całość dobrze mieszamy i formujemy rękoma niewielkie kotleciki (jeśli ciasto jest rzadkie, można dodać więcej bułki tartej).
Każdy klopsik po uformowaniu obtaczamy w bułce tartej i odkładamy na talerz lub deseczkę, pozostawiając między klopsikami niewielkie odstępy. Następnie pieczemy obustronnie klopsiki w rozgrzanym oleju na złoty kolor. Uważajcie przy przewracaniu, bo klopsiki są dość delikatne.
Frykadele pieczarkowo – jajeczne smakują doskonale zarówno na ciepło jak i na zimno, także jako dodatek do burgerów.
R E K L A M A | ||
Ciekawe to co napisałaś, mieszkasz w pieczarkowym zagłębiu, a musisz jeździć po pieczarki kilka km, jak się nazywa miejscowość z pieczarkarniami? te frykadele bardzo mi się podobają, lubię bezmięsne dania z pieczarkami, chociaż tak jak Ty wegetarianką nie jestem. Dziękuję za dodanie przepisu do mojej pieczarkowej akcji i jako przedstawicielkę pieczarkowego zagłębia zapraszam do dodawania kolejnych przepisów :)
OdpowiedzUsuńJak na co dzień nie przepadam za pieczarkami, tak w kotlecikach smakują mi wybornie;)
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie.Nie jestem weganka ale lubię bezmięsne kotleciki. A co do twojego zagłębia, to wierze że tak masz problem z kupnem :-)
OdpowiedzUsuńZabawna ta historia z pieczarkami:-) A placuszki wygladaja super pysznie!A ja uwielbiam pieczarki:-)
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie :) Miłośniczki pieczarek :D
OdpowiedzUsuńOlinko droga ;) też nie przepadam za mięsem, a na wieprzowinę patrzeć nie mogę - takie kotleciki to fajna inspiracja i dobry pomysł...do wypróbowania... pozdrawiam cieplutko....
OdpowiedzUsuńTusia MK Gotuje