Przepis na miodownik znalazłam na luźnej kartce w zeszycie
Pani Teściowej. Okazało się, że przepis lata temu od kogoś dostała, a jakoś nigdy
nie udało się z niego skorzystać, więc trzeba było koniecznie wypróbować,
zwłaszcza że byłam bardzo ciekawa jak smakuje taki krem z grysikiem. Przyznam
szczerze, że początkowo bałam się tego osobnego pieczenia kolejnych warstw
ciasta, bo wydawało mi się to takie długie i żmudne, ale jak się okazało poszło
to szybko i sprawnie. Podwoiłam ilość wszystkiego, gdy się okazało, że przepis
jest na tortownicę i podaję już taką podwojoną porcję, gdyż ciacho jest naprawdę
dobre, a z małej porcji nie byłoby się czym dzielić :)
Ps. Ciasto najlepiej smakuje na drugi, trzeci dzień.
Składniki:
10 dag masła
10 łyżek mleka
2 jajka
80 dag mąki
20 dag cukru
5 łyżek miodu
2 łyżeczki sody
Masa grysikowa:
1400 ml mleka
200g grysiku (kaszy manny)
3 łyżeczki cukru waniliowego
350g miękkiego masła 82%
20 dag cukru pudru
Polewa:
40g czekolady
40 ml mleka
Mleko zagotowujemy i powoli wsypujemy grysik, stale
mieszając by nie było grudek. Po ugotowaniu pozostawiamy kaszę manną do
ostygnięcia.
Mąkę mieszamy z sodą i robimy w nich dołek.
Masło i miód roztapiamy razem w rondelku, dodajemy zimne
mleko, by zmniejszyć ich temperaturę. Wlewamy miksturę do dołka z mąką, wbijamy
jajka, dodajemy cukier i zarabiamy ciasto, najpierw widelcem lub drewnianą
łyżką, a następnie ręcznie. Ciasto dzielimy na 3 części, po czym każdą z nich
rozwałkowujemy na grubość około 5mm i wielkość blachy (około 23 x 34cm).
Blaszkę wykładamy pergaminem, przekładamy ciasto i pieczemy
na złoty kolor około 7 minut w 180⁰
C. Blaty ciasta bardzo szybko się pieką, dlatego trzeba pilnować, by się nie
spaliły. Ja zrobiłam tak, że pierw wszystkie części ciasta rozwałkowałam i
wycięłam, położyłam na osobne kawałki pergaminu, a później piekłam jeden pod
drugim. Upieczone blaty ciasta pozostawiamy do ostygnięcia. By nie bawić się
zbytnio w sztukowanie ciasta, ścinki pokroiłam nożem w kwadraty i osobno
upiekłam – dobre były z nich ciasteczka :)
Miękkie masło ucieramy z cukrem waniliowym, dodając
stopniowo cukier puder, a po nim po łyżce zimnego grysiku i stale miksujemy, by
masa stała się jednolita, bez grudek. Gotowym kremem przekładamy ciasto, po
połowie masy na jeden blat ciasta. Po przyłożeniu ostatniego blatu ciasta,
lekko je dociskamy. Boki ciasta wyrównujemy nożem.
Na wierzch ciasta przygotowujemy polewę. Czekoladę łamiemy
na mniejsze kawałki, zalewamy mlekiem i gotujemy na wolnym ogniu, stale
mieszając, do chwili gdy masa się zagotuje. Z polewy robimy nożem lub uchwytem
z łyżeczki cienkie kreseczki.
Można też zamiast kreseczek polać całą powierzchnię ciasta
polewą czekoladową, wtedy dajemy 100g czekolady i 100 ml mleka, a resztę robimy
tak samo.
Gotowe ciasto pozostawiamy w chłodnym miejscu najlepiej co
najmniej do następnego dnia. Po dwóch,
trzech dniach, gdy już dobrze przejdzie i zmięknie smakuje najlepiej.
R E K L A M A | ||
Bardzo fajne ciasto:)
OdpowiedzUsuńPiękny miodownik :)
OdpowiedzUsuńwww.brulionspadochroniarza.pl
Idealne ciacho ^^
OdpowiedzUsuńDawno, dawno temu piekłam takie ciasto dość często. Bardzo mi smakowało, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię to ciacho, tylko zawsze wyjadam masę grysikową i później często jest jej za mało już w cieście :P
OdpowiedzUsuńBardzo smakowicie się prezentuje :) Nie piekłam jeszcze takiego, a szkoda ;)
OdpowiedzUsuńZrobiłam ciacho z przepisu, wygląda bosko. Aczkolwiek do samego przepisu mam kilka uwag. Mąki wyszło mi zdecydowanie za dużo, gdybym kiedyś robiła drugi raz to na pewno ograniczyłabym się do 600 g i ewentualnie dosypała tyle ile ciasto zabierze. W trakcie robienia musiałam dolewać mleka żeby się zagniotło. Wydaje mi się również, że w cieście jest za dużo sody, przez co zyskuje lekko gorzki posmak. Do masy grysikowej dodałabym mniej grysiku żeby była gładka. I tak wychodzi jej baaaardzo dużo :) To oczywiście tylko moje uwagi, wiadomo że każdemu wyjdzie inaczej, nawet jeśli wykorzystuje się te same składniki. Ogólnie wyszło mega ciacho ze smakiem lekko do poprawy. Na górę powędrowała masa kajmakowa i migdały. Polecam i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń